Tylu zwolenników, co i przeciwników – szczególnie dziś w nowej rzeczywistości zdominowanej przez pandemię rodzinna firma nabiera całkowicie innego wyrazu. Dlaczego? Niezależnie od ulubionego przez Polaków powiedzenia, że z rodziną najlepiej na zdjęciu teraz mamy do czynienia z jej siłą. A ta, jak wiadomo niejedną górę przeniesie.
Krystyna
O Krystynie nie da się opowiedzieć w dwóch zdaniach. Mama, przyjaciółka, kobieta, która już od progu zaraża optymizmem. W jej świecie nie ma rzeczy niemożliwych, o ile są marzenia, konsekwencja, upór i praca. Patrząc wstecz jej niegasnąca wiara pomogła urzeczywistnić plany, których była filarem.
– Kiedy w 2011 roku syn założył firmę w pokoju w naszym mieszkaniu ja byłam aktywna zawodowo. Wspieraliśmy go z mężem wierząc, że pomysł na własny biznes się powiedzie. Ne mogło być inaczej, bo Łukasz wszystko traktował poważnie – sufit oklejony był karteczkami na których widniały cyfry. Pytany, co to takiego odpowiadał, że prognostyk na obrót, a zaraz potem pakował się do naszego auta i ruszał na Łotwę przekonując do siebie kolejnych kontrahentów. Chwilę przed emeryturą zdecydowałam się po 25 latach rozstać z pracodawcą, tak się złożyło, że jedna z pracownic Łukasza poszła na urlop, więc zaoferowałam pomoc w porządkowaniu dokumentów i wysyłce listów. Po krótkim czasie syn doszedł do wniosku, że przydam się mu w poważniejszych rzeczach, więc powoli początkowo pełna obaw zaczęłam zajmować się finansami – wspomina Krystyna Perkowska. I ku zaskoczeniu je pokochałam, podobnie jak Piotra wspólnika, którego traktuję, jak syna – dodaje.
Po dwóch latach otrzymała karteczkę ze słowami „Mamo, gdyby nie Ty nie byłoby tej firmy”.
Agata
Dziś pracę z mężem określa jako najlepszą decyzję. Na samym początku sprawy w swoje ręce wziął Piotr – ustalił granice i podzielił tę nową dla obojga rzeczywistość bez rysy na rodzinnym szkle.
– Miałam wiele obaw, szczęśliwie konstrukcja spółki umożliwiła mi pracę ze wspólnikiem męża. Z Piotrem mijam się przy ekspresie do kawy (śmiech). Wchodząc do zespołu bardzo szybko się z nim utożsamiłam i pewnie dlatego udało mi się uciec od łatki żony dyrektora. Po pierwszym tygodniu czułam, że jestem jedną z nich, bo ocenie podlegały moje kompetencje, nastawienie i to kim ja, jako ja jestem – wspomina Agata Ostromęcka. – Po urodzeniu dzieci bank, w którym pracowałam uległ likwidacji. Szukałam pracy, byłam po kilku rozmowach, gdy Łukasz zaproponował mi miejsce w zespole BFI. Myślę, że wtedy Piotrek nie był do końca tego fanem, ale przekonało go, gdy widział, że moje założenie faktycznie działa. Ja przychodzę do pracy pracować – pamiętam, jak śmiał się ze mnie, że nie muszę być punktualnie o 8. Muszę, bo założyłam sobie, że jestem, jak inni – uśmiecha się Agata.
Zespół
Rodzinna atmosfera w takiej właśnie firmie, o której opowiadają rekruterzy nim kandydat podejmie pracę najczęściej traktowana jest z przymrużeniem oka. Trudno uwierzyć, że ktoś obcy natychmiast przypadnie do serc i stanie się częścią zespołu tworzonego przez krewnych.
– Trochę, jak w dowcipach o szwagrze prezesa, który chociaż nie bardzo wie o co chodzi to i tak zawsze ma decydujący głos – pamiętam, gdy zaczynałem w BFI miałem pewne obawy. Całkiem niesłusznie, ponieważ szefowie to świetni goście, których od razu da się lubić. Pomysł na firmę, w której zespół czuje się dobrze, bezpiecznie, wie, że może zwrócić się w razie kłopotów i wcale nie oznacza to wrzasków czy rzucania papierami tylko wspólne szukanie rozwiązania to duża nietypowość na rynku pracy. Myślę, że Łukasz z Piotrem mając lepsze i gorsze doświadczenia po prostu lubią ludzi, szanują ich i traktują, tak jakby sami chcieliby być traktowani. A do tego czujne oko Pani Krysi, która zawsze wie, kiedy się wali i jest obok, jak troskliwa mama, babcia i mądra przyjaciółka z życiowym doświadczeniem – opowiada jeden z pracowników. – Dlatego podchodzimy do zadań poważnie, dajemy z siebie maksimum, bo głupio byłoby takich szefów zawieść. Otwartość w nastawieniu, pamięć o urodzinach, spotkania z okazji narodzin dziecka są dla nas naturalne. Nawet impreza integracyjna, która w innych firmach jest najczęściej odhaczeniem obecności w BFI urasta do rangi wydarzenia w myśl, że to co wydarzyło się w Fenixie zostaje w Fenixie. Taki kontakt to wygrana na starcie – powoduje, że wszyscy mamy wspólny cel i razem walczymy transportowy sukces. Tak sobie teraz myślę, że jak już ktoś otworzy drzwi w BFI zostaje na dłużej, bo jak tu zostawić bliskich sobie ludzi? – zastanawia się głośno.
Włoska robota
Jest gwarnie, jest wesoło i chociaż nie każdy je spaghetti to wszyscy czują ducha zespołu. Słuszność zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego pokazała pandemia. Nikt nie spodziewał się takiego scenariusza i gdy sprawy przybierały coraz bardziej zaskakujący obrót okazało się, że siła tkwi w … rodzinie, ponieważ wszyscy razem i każdy z osobna wiedzieli, że przetrwać ten czas uda się szukając siły w budowanych latami relacjach. I właśnie w tym najtrudniejszym okresie, gdyby ktoś zrobił im zdjęcie zobaczyłby, jak na dłoni, że razem te przysłowiową górę przenieśli.
BFI należy do najszybciej rozwijających się firm w branży transportu, spedycji i logistyki na Pomorzu. Spółka działająca w sektorze TSL skoncentrowała swoją uwagę na skuteczności w dowożeniu rezultatów dbając o najwyższy poziom satysfakcji współpracujących z nią Klientów i Partnerów, dla których realizuje dostawy w kraju oraz na terenie Unii Europejskiej.
Powstała w 2011 roku w Gdyni odpowiedzialnie i z zaangażowaniem świadczy usługi w trzech kluczowych specjalizacjach: ładunków sypkich, spaletyzowanych towarów neutralnych oraz w transporcie kontenerów morskich przy wykorzystaniu floty 150 samochodów własnych i kontraktowych.
Największym sukcesem BFI jest 30 osobowy zespół zaangażowanych specjalistów – doświadczonych i skutecznych w przewozach całopojazdowych, w transporcie kontenerów i specjalistycznych ładunków ADR w tym towarów sypkich z wykorzystaniem ruchomych podłóg i ładunków wymagających transportu w temperaturze kontrolowanej; zapewniając Partnerom najwyższy poziom obsługi, dzięki wiedzy wspartej technologią i nowoczesnym sprzętem.
Założycielami BFI są pan Łukasz Perkowski i pan Piotr Ostromęcki.