Gdzie nie spojrzeć drogo, bo ceny frachtów morskich oszalały! Skok z 4 do 13 tysięcy dolarów nie wróży nic dobrego dla branży, więc wielu przedsiębiorców zastanawia się, czy to znak, że czas zawiesić kluczyki do samochodów na kołku?
Dramat w kilku aktach zaczął się w Chinach, gdy rząd zatrzasnął skarbiec z pieniędzmi, z których finansowane były pociągi. Liczba maszyn natychmiast zmniejszyła się o połowę, a Chińczykom nie pozostało nic innego, jak tłumaczyć światu, że tylko w ten sposób zdołają okiełznać ogromny wzrost przejazdów, o którym głośno było od 2020 roku.
Tylko, czy takie wyjaśnienie „kupuje” polski przedsiębiorca? Niespecjalnie, a tym samym na małych i średnich importerów ładunków nisko marżowych o niewielkiej wielkości padł blady strach.
Atmosferę podgrzewa fakt, że taki stan rzeczy lada chwila stanie się udziałem kolejnych grup towarowych, w tym dokonujących transakcji o wyższej wartości. Zmartwiona branża stanęła pod ścianą licząc na cud.
Po drugiej stronie barykady armatorzy, którzy zacierają ręce, bo po dekadzie uniemożliwiającej podnoszenie cen frachtów zaczęła się dla nich dobra passa.
Wzrost zakupów w pandemii udowodnił, że każda decyzja zapadająca w Chinach przekłada się na portfele. Będący numerem jeden w zakresie zaopatrzenia konsumentów kraj sprawia, że to na jego współrzędne geograficzne zwrócone są oczy świata. I ramionami nie wzrusza, ponieważ z powagi długofalowego rozchwiania logistyki handlu zamorskiego świetnie zdają sobie sprawę chińskie i amerykańskie instytucje chroniące rynek, które widząc co się dzieje rozważają, jak najlepiej to uregulować.
Czkawka odbiły się także decyzje unijnych władz, które postanowiły prolongować zwolnienie armatorów z reguł chroniących konsumentów, pomimo informacji przekazywanych przez spedytorów i przeładowców. Ci próbując uchronić łańcuchy dostaw przed ryzykiem nieterminowości i kosztu wydawali się ratunkiem dla globalnej dezintegracji, która siłą rzeczy wzmacnia powiązania regionalne.
BFI należy do najszybciej rozwijających się firm w branży transportu, spedycji i logistyki na Pomorzu. Spółka działająca w sektorze TSL skoncentrowała swoją uwagę na skuteczności w dowożeniu rezultatów dbając o najwyższy poziom satysfakcji współpracujących z nią Klientów i Partnerów, dla których realizuje dostawy w kraju oraz na terenie Unii Europejskiej.
Powstała w 2011 roku w Gdyni odpowiedzialnie i z zaangażowaniem świadczy usługi w trzech kluczowych specjalizacjach: ładunków sypkich, spaletyzowanych towarów neutralnych oraz w transporcie kontenerów morskich przy wykorzystaniu floty 150 samochodów własnych i kontraktowych.
Największym sukcesem BFI jest 30 osobowy zespół zaangażowanych specjalistów – doświadczonych i skutecznych w przewozach całopojazdowych, w transporcie kontenerów i specjalistycznych ładunków ADR w tym towarów sypkich z wykorzystaniem ruchomych podłóg i ładunków wymagających transportu w temperaturze kontrolowanej; zapewniając Partnerom najwyższy poziom obsługi, dzięki wiedzy wspartej technologią i nowoczesnym sprzętem.
Założycielami BFI są pan Łukasz Perkowski i pan Piotr Ostromęcki.